Przepuklina - alternatywa dla operacji?
A to ciekawe! Czy jest możliwe nieoperacyjne leczenie przepukliny? Jak dotąd o takim leczeniu nie słyszałem.
I rzeczywiście nie mógł Pan słyszeć! Od razu przyznam się, iż ta "alternatywa dla operacji" to moja "prowokacja" i zarazem próba zwrócenia uwagi na fakt, iż nie ma obecnie żadnej skutecznej metody nieoperacyjnego leczenia przepukliny. Wśród wielu schorzeń leczonych przez chirurgów przepuklina jest klasycznym przykładem sytuacji, w której jedynym leczeniem jest operacja!! Ponieważ wielokrotnie informowałem o nowościach w nieoperacyjnym leczeniu różnych chorób, które dotychczas tradycyjnie były domeną chirurgów ( na przykład choroby hemoroidalnej czy żylaków kończyn) - miałem nadzieję, iż te słowa zwrócą uwagę naszych czytelników i pacjentów.
Zatem żadnej nadziei na uniknięcie operacji przepukliny?
Niestety żadnej, i to jak sądzę w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat! Wydaje się nawet, iż leczenie przepuklin będzie domeną chirurgów w wiele lat po tym, gdy leczenie operacyjne innych schorzeń odejdzie już do historii medycyny!
Stąd też wśród herniologów (przyp.red. - chirurgów specjalizujących się w operowaniu przepuklin) trwają ciągłe dyskusje na temat najlepszych metod ich operowania .
Czy jest tu jakiś postęp w leczeniu? Czy ostatnie lata przyniosły jakieś nowości?
Oczywiście - jest olbrzymi postęp, nowe metody leczenia są coraz skuteczniejsze, nowości jest całe mnóstwo, trudno wręcz o ich selekcję i wybranie tych, które są najlepsze. Postęp w medycynie chodzi jednak czasami krętymi ścieżkami, a czasami metody uważane za "rewolucyjne" okazują się "ślepą uliczką w rozwoju". Tak było po części z laparoskopowym operowaniem przepuklin, które wydawało się doskonałą metodą. Laparoskopia objawiła się jako jeden z elementów "chirurgii mało inwazyjnej". Tymczasem po okresie fascynacji tą metodą przyszło swego rodzaju "otrzeźwienie". Dzisiaj uważa się, iż operacje laparoskopowe mają swoje miejsce w chirurgii przepuklin, ale wskazania do ich zastosowania są ograniczone. Tą metodę zaleca się między innymi do operacji przepuklin wielokrotnie nawracających i (niekiedy) obustronnych. Cały czas mówimy oczywiście o przepuklinach pachwinowych - które są najczęstszym rodzajem przepuklin. Natomiast operacje "klasyczne" - a więc związane z normalnym "nacięciem" skóry w pachwinie - okazały się być znacznie mniej inwazyjne niż laparoskopowe. A to głównie dlatego, iż w operacjach laparoskopowych stosowane jest zawsze znieczulenie ogólne ze zwiotczeniem powłok brzusznych, podczas gdy w operacjach klasycznych zdecydowana większość zabiegów można wykonać w znieczuleniu miejscowym. O nowych metodach w leczeniu przepuklin pisaliśmy już wielokrotnie na łamach "Zdrowia i Urody".
A co z siatkami?
Były i są olbrzymim postępem w leczeniu przepuklin! Inne jednak jest ich znaczenie w przepuklinach brzusznych, zwłaszcza tych olbrzymich, gdzie są jedyną szansą dla pacjenta, a inna w przepuklinach pachwinowych. Sam pomysł wprowadzenia swego rodzaju "łatki" w miejsce osłabionych powłok brzusznych nie jest nowy i sięga jeszcze dziewiętnastego wieku. Dopiero jednak nowoczesne materiały syntetyczne pozwoliły w latach osiemdziesiątych XX wieku na bezpieczne i skuteczne leczenie. Obecnie różnego rodzaju metody "siatkowe" (Lichtensteina, Rutkova, Trabucco i in.) dominują w operacjach przepuklin pachwinowych. Ich zastosowanie zmniejszyło odsetek nawrotów z dotychczasowych 20 % do poniżej 5%,a w czołowych ośrodkach do poniżej 1%. I tutaj pojawiło się malutkie ale.
Zgadza się - bo dzisiaj, gdy wiemy ze odsetek nawrotów przepukliny może być niski - od idealnej metody operacyjnej chcemy już czegoś więcej. a okazuje się że klasyczne siatki polipropylenowe, choć na ogół dobrze tolerowane - dają z czasem uczucie sztywności w pachwinie ,czy przewlekłe pobolewania itd. Poza ty inaczej odnosimy się do wszczepienia siatki , jako swego rodzaju "ciała obcego" u osoby w podeszłym wieku, a inaczej u powiedzmy dwudziestolatka!
Stąd wprowadzenie tzw. siatek lekkich czy też częściowo wchłanianych (rozpuszczalnych).
Pisał Pan kiedyś o metodzie Desardy.
Tak - bodajże dwa lata i rok temu. O tym nazwisku moim zdaniem będzie jeszcze głośno w środowisku chirurgów - a to dlatego, iż ten skromny Hindus stworzył metodę operacyjną, która jest równie skuteczna jak metody "siatkowe", jednakże nie wymaga użycia siatki! Jak dotąd - a metoda coraz szerzej jest stosowana na świecie od pięciu lat, w Polsce zaś od trzech lat - nie zaobserwowano ANI JEDNEGO PRZYPADKU NAWROTU PRZEPUKLINY przy jej zastosowaniu.
Zatem zmierzch siatek?
Nie sądzę - trwają nadal (także w Polsce) duże, randomizowane badania porównujące te metody, poza tym tak jak wielokrotnie pisałem - metodę operacji należy dostosować do pacjenta - a nie pacjenta do metody. Herniolog powinien znać wszystkie obecnie stosowane metody operacyjne, a biegle posługiwać się przynajmniej 3 - 5 spośród nich. Lubię metodę Desardy, Jest ona według mnie logiczna, estetyczna, niedroga i wględnie łatwa do wykonania w znieczuleniu miejscowym - na dziś spełnia kryteria metody "idealnej". Nadal jednak stosuję czasami inne metody operowania, w tym metody "siatkowe".
Poznał Pan osobiście Profesora Desardę?
W zeszłym roku mieliśmy niewątpliwy zaszczyt gościć Profesora na kongresie Polskiego Klubu Przepuklinowego w Bydgoszczy, obserwowaliśmy jak operuje.
I co?
To przemiły człowiek, jednocześnie na tyle uparty - aby propagować swoją metodę. Z naszej strony bez kompleksów - oczywiście to Desarda wynalazł swoją rewelacyjną metodę - ale my operujemy nią bardzo dobrze, co przyznał sam Profesor.
Dziękuję za wywiad.
Wywiadu udzielił
Krzysztof Lubecki
specjalista chirurg
(członek Polskiego Klubu Przepuklinowego)